Marek "Strzyga" Szubert

Gorrath Ironstar

Niech wszystkie demony piekieł przelecą moją starą, jeśli łżę. Tym oto toporem - mój przyjacielu - na którego co chwilę tak ukradkiem spoglądasz, ściąłem trzy orcze głowy za jednym zamachem. Pamiętam to jak dziś. Jechaliśmy z moimi kompanami jako obstawa konwoju kupieckiego z Nuln do jakiejś górskiej faktorii. Pech kurwa chciał, że Felixowi - jedynemu człowiekowi w naszej kompani - padł koń, a że na naszych kucykach nie wygodnie mu było to wrzucono go na ostatni wóz, przy którym jechało dwóch naszych: Harron i Morgred. Trochę nas to wkurwiło, bo Felix jako jedyny z naszej wachaty potrafił celnie strzelać, a wsadzenie go na wóz drabiniasty pierdoliło nam konstrukcję, bo nie mógł robić szybkich zwiadów, a jego zasięg był ograniczony. No kurwa był i to zajebiście, bo niedosyć że się napierdolił jak dyliżans w godzinach szczytu, to jeszcze zaczął obracać panienkę zabraną wcześniej z wioski, która poprosiła żebyśmy ją podwieźli do miasteczka. Zawijamy za zakręt, patrzymy, a tu piętnastu orków stoi na drodze i głupio się do nas uśmiecha, jakby zobaczyli swoje stare bręzlujące się trzonkami od mioteł. No to moim chłopcom wystarczyło tylko kiwnąć, a oni polecieli, jak muchy do gówna. Felix zanim włożył zaspermione baty było już po wszystkim. Ja na przedzie, mój "rozpruwacz zieleni" w ręku, orki zamarli. Pewnie kurwy myśleli, że poplądrują sobie cokolwiek, a tu kurwa zonk, bo natrafili na konwój z obstawą krasnoludzką. Mówię ci, jak pierdolnąłem toporem w jednego z nich, to tylko zobaczyłem jego głowę odbijającą się z hukiem od pni drzew. Kurwa spodobało mi się to. Podjarany jak dziwka przed pracą rzuciłem się na trzech z lewej, z którymi nie mógł sobie poradzić Dimrod, był młody to i nie zdążył zaprawić się w boju. Zielone ścierwa nawet nie zorientowały się, że mam w planie ich przyatakować, a to był dla mnie bonus. Przypierdoliłem. Przez chwilę Dimrod nic nie widział, bo zalewała go krew trzech orków na raz. Potem tylko się głupkowato uśmiechał, kiedy o tym opowiadałem innym kompanom.

Pytasz przyjacielu skąd pochodzę. Ja ci na to odpowiem, że z gór. Od dziecka przenosiłem się wraz ze swymi rodzicami z miejsca na miejsce; od gór krańca świata po góry czarne. Kiedy byłem na tyle dorosły i samodzielny, by móc wymiatać toporem, ojciec postanowił uczyć mnie fachu ochroniarza, którym sam był i to nie byle jakim. Najpierw ochranialiśmy konwoje krasnoludzkie, w głęboko biegnących pod ziemią tunelach. Lecz z biegiem czasu tereny tamte stały się niebezpieczne, ze względu na skavenów. Podczas jednej takiej wyprawy zginął mój ojciec, wraz większością moich kompanów. Wtedy przenieśliśmy nasz interes na powierzchnię. Najpierw ochranialiśmy konwoje krasnoludzkie, potem na skutek niewielkiej ilości zleceń zatrudnialiśmy się u ludzi. Ja z biegiem czasu nabrałem doświadczenia i wydoskonaliłem swoje umiejętności, co spowodowało, że awansowałem na szefa ochroniarzy. Od tej pory miałem pod sobą wachatę (nie byle jaką), z którą odbywałem misje za nie głupią ilość złota. Było zajebiście. Do czasu, kiedy przez przypadek wpieprzyliśmy się w okolice, gdzie szalał pewien nekromanta. Kurwa nie dam se jaj uciąć, ale nazywał się chyba Ulrich von Rozbather. Ten skurwiel miał pod sobą więcej umarlaków, niż moja dupa włosów. Niedosyć, że kutas rozjebał konwój, który strzegliśmy, to jeszcze nas napierdolił. Tych których zaś zabił, przywołał spowrotem do życia i pod koniec napierdalaliśmy się z ożywionymi kumplami. Nic innego do głowy mi nie przyszło, tylko spierdalać. Z naszej kompani, która liczyła osiem osób zostało tylko trzech: ja, Felix i młody Dimrod. A kiedy w gildii dowiedzieli się, że nasz konwój się rozpierdolił, nie czekając na nasze wytłumaczenie wyjebano nas, jak to się robi ze starymi kurwami. Od tamtej pory nasze drogi się rozeszły. Każdy przecież chciał jakoś zarobić na życie. Ja zacząłem dawać dupy, jako wykidajło w karczmach, lecz kiedy wpierdoliłem pewnemu szlachcicowi, musiałem się ulotnić. Ukrywam się po dziś dzień, bo chujek opłacił łowców nagród i porozsyłał listy gończe. Podobnoż za moją głowę wyznaczył dwieście sztuk złota. A chuj mu w dupę, w takiej dziurze, jak ta morze mi nadmuchać. Ludzie tu dobrze się poznali na moim przydatnym ramieniu, więc nie dadzą mnie bić przez jakichś przyjezdnych palantów. Poza tym nie dam się bić, bo nie po to noszę przy sobie "rozpruwacza zieleni".

Widzę przyjacielu, że wzdrygnąłeś się, kiedy mówiłem o tych dwustu sztukach złota. Muszę cię jednak pocieszyć, że tym scyzorykiem - bez urazy oczywiście - możesz jedynie drapać księżniczki po ich wybręzlowanych dupach. A temu palantowi przekaż, że jeszcze go kiedyś odwiedzę i pokażę jak napierdala się wkurwiony krasnolud. Więc niech nie traci pieniędzy na takich jak ty, bo przyjdzie czas, że stanie się niewypłacalny.

No to żeśmy sobie pogawędzili, a teraz nie gniewaj się, ale spierdalaj stąd w podskokach, bo mam mało cierpliwości. A nie chcę żeby ginął chłop z jajami za jakiegoś bręzlatora.

A ty karczmarzu nie skakaj tak koło tych bogato odzianych młotów kowalskich, jakby ci kto przeciągnął rozgrzanym łańcuchem przez jajca, tylko przynieś mi gorzałki, bo mi przez to gadanie w gardle zaschło.


Informacje o Gorrathu Ironstarze

Charakterystyka:
Sz WW US S Wt Żyw I A Zr CP Int Op SW Ogd
3 62 22 5 4 10 32 2 21 55 28 44 60 19
Wiek: 109 lat
Wzrost: 155 cm
Waga: 67kg

Umiejętności:Rozbrajanie, Broń specjalna uliczna, Bijatyka, Silny cios, Ogłuszenie, Bardzo silny, Bystry wzrok, Uniki, Jeździectwo, Czuły słuch, Szczęście, Specjalna broń dwuręczna.

Opis:Gorrath jest wysokim, dobrze zbudowanym krasnoludem o długich, splecionych w warkocz rudych kędziorach. Ubrany jest w brązowe ubranie z twardej skóry (1/2 do pancerza na całym ciele), na głowie nosi skórzany czepiec. Na jego plecach spoczywa dwuręczny topór, który jest spuścizna po jego ojcu. Posiada tarczę.
 
 

Jak oceniasz ten artykuł?
[5/5] - Doskonały!
[4/5] - Niezły
[3/5] - Taki sobie
[2/5] - Słaby
[1/5] - Beznadziejny!
Twój komentarz:
Imię/Nick:      Mail:      Strona:
Powiadamianie o odpowiedzi.    (zabezp. przeciw robotom)
  zobacz wyniki
Poleć artykuł znajomemu
Do:
Wiadomość i podpis:
 

(C) Sasha, Gliwice 2001-2009. Wszystkie dokumenty w Grocie Cienia objęte są prawem autorskim. Publikowanie ich na innych stronach netu tylko za wyraźną zgodą autorów.