Maciej "Ariel" Radliński

Sandra Morten

Jakowoż patronowie w niebiosach pewniejsi są od tych ziemskich - korupcja się ich nie ima, nie wymagają tyle, choć wynagradzają zawsze wedle Twej uczciwej należności a przynajmniej nie wiążą ani nie powstrzymują przed własną drogą. (Ariel)

* * *

Pytasz jak się zwę. Matka nazwała mnie Sandrą, a ja siebie Sandrą Morten i nie jest to nazwisko rodowe bo takiego nigdy nie miałam. Nazwij mnie uchodźcą a nie ujdziesz za kłamcę. Pytasz mnie z której prowincji pochodzę a ja Ci odpowiem że z żadnej bo wychowałam się w Księstwach Granicznych i żadnemu z Waszych cesarzy posłuszeństwa nie ślubowałam. Jeśli pomyślunek masz i smykałkę do geografii a i mapy czytać umiesz przeto wieś o tej nazwie znajdziesz. Ot wioska wśród lasu zdana tak na dziką przyrodę w głuszy jak i na panów ziemskich gnuśniejących na zamkach swoich. Uszłam stamtąd a powodu podawać Ci nie muszę. Po prostu - mężatką na wsi nie będę i nie będę dla chłopa pańszczyźnianego rodzić dzieci by te wymierały za podatki.

Skąd przychodzę? Bywałam w Księstwach, widziałam Czarną Zatokę, z daleka oglądałam linię brzegu Złych Ziem, bywałam w Górach Czarnych, znam przesmyki Gór Szarych i trakty Imperium. Nie mieszkam nigdzie i gdybym Ci miała odpowiedzieć wskazałabym po prostu ślad mojego buta metr za mną. Stamtąd pochodzę, zza tamtego rogu, spod tamtej bramy, z tamtych gór, tamtego lasu, z tamtej krainy.

Mówili mi, że podróże poszerzają horyzonty, no to zaczęłam podróżować, z początku sama ale później trafiła mi się pierwszy ciężki voyage. Myślałam, że wrócę na wieś ale dostałam zapłatę. Jeszcze nigdy nie miałam tak wiele kasy choć na wsi równie ciężko pracowałam. Zresztą miałam potem więcej i przekonałam się, że po prostu mogę się wielu rzeczy nauczyć. W dziczy jakoś sobie radzę, w wiosce zawsze przed dziką zwierzyną trzeba było mieć baczenie to i nie inaczej w innym miejscu. I na trakcie czasami też. No to zaczęłam podróżować i tak zgotowałam sobie zawód. Zjawiałam się tu i ówdzie - często tam, gdzie mogłam się przydać i wśród ludzi którzy mogli to docenić. Trochę zdążyłam się dowiedzieć a trochę mi pokazano. Ale uczę się dalej.

Widziałam wiele - widziałam niesprawiedliwość i krzywdę w miastach księstw - egzekucję ludzi, którzy ginęli bo godzinę wcześniej zdelegalizowano ich wyznanie. Widziałam już istoty które tutaj, w mieście Wam się nie śnią - orka napadającego na obóz podróżnych, gobliny robiące rzeź na podróżnych, widziałam bezbronnych ludzi walczących z jakimś wielkim bydlęciem, może orkiem. Widziałam bandę mieszczuchów udających rangerów - znędzniałych, przeprawiających się starą barką bez pieniędzy w łachmanach przez Yetzin. Raduję się widząc ile mnie mogło dotknąć a ile mnie ominęło.

Dziś konia mam, mam broń i to co niezbędne przy sobie. Więcej nie mam bo więcej mogłabym nie upilnować. Ani nic cenniejszego by tego nie stracić. Oszustką nie jestem, konia nie ukradłam, pieniędzy nie zarabiam na ulicach eksluzywnych dzielnic, pracuję nie gorzej od ludzi będących przewodnikami karawan, strażnikami dróg czy patrolującymi lasy za kłusownikami, choć może zarabiam mniej bo daleko mi do doświadczenia tamtych. To co dziś mam - jedynie to, co pozwala mi wiedzieć, że trakt nie jest domem bezdomnych. Mam na czym podróżować, trochę jedzenia, coś pod głowę i pod czym mogę spać. Czy pod jakimś względem jestem teraz gorsza od kupca podróżującego przez Wissenland z wszelkimi wygodami?

Za własną strawę szylingami własnymi płacę, niczyją utrzymanką nie będę a alkoholu do ust nie tknęłam gdyż - matce nie mogąc - sama sobie posłuszna jestem i grzechem mężczyzn się brzydzę. Ot, zdrowy rozsądek. Widywałam co działo się z tymi którzy wypili o jednego za dużo. Kończyli bez pieniędzy, bez majątku, bez własnego honoru, nierzadko bez życia.

Nie dziw się więc że nie przypominam innych które znasz, pewnie mówisz tak każdej, na której chcesz zrobić wrażenie. Z miasta nie jestem choć może wyglądam jak mieszczka która chce być rangerem. Nie wiem. A jednak w najbiedniejszych wsiach widziałam przystojniejszych chłopców i dziewczęta ładniejsze zarówno ode mnie jak i od tych które wystrojone przechadzają się po chodnikach najlepszych dzielnic. Tacy i takie na trakcie zginą nie umiejąc nawet zagotować wody i przyrządzić chłościela. Fakt, sama nie jestem Panią Lasu, ale przynajmniej w małej wsi, w lesie się uchowałam.

Rozbójnicy? Źli? Co prawda żadnego z nich nie zabiłam celowo - brzydzę się niepotrzebną śmiercią - ale... tak, uczynię to jeśli ma to ocalić mnie lub po prostu zrobić tym dobry uczynek. Ale niekoniecznie zysk! Nie, nie jestem najemnikiem. Ani łowcą nagród. Oni poświęcają się i oddają się sprawie szczególnie jeśli ta jest dobrze płatna. Mną nie rządzą pieniądze, ale potrzeba sumienia.

Słuchaj, mimo wszystko wsadziłam już strzałę w tyłek paru osobom - byli to i opryszkowie i różni napaleńcy - zakochani amanci, paru zboczeńców. I coś Ci powiem, będziesz chyba kolejnym jeśli w tej chwili nie odsuniesz się dalej niż zasięg zapachu tej spalenizny którą jadłeś wczoraj. Na odległość miecza ode mnie!


Powyższy improwizowany tekst nie jest jakimś żywym cytatem a już na pewno nie jest to przemowa z sesji, tym bardziej że autor (Ariel) nie ma o tej postaci tak naprawdę nic do gadania - nic dziwnego, skoro nią nie gra. Zatem wszelkie wypowiedzi w jej imieniu zarezerwowane powinny być tak naprawdę Staszkowi, którego postacią jest bohaterka tego artykułu.

Sandra Morten - wspomniana w artykule "Być kobietą" (dział ZASADY) jako Miss Warhammera 2004 jest pierwszą postacią stworzoną wedle zawartych tam zasad i jednocześnie pierwszym sukcesem. Ciekawostką w samej postaci jest to że wszystko w tej postaci było tylko i wyłącznie losowane (łącznie z płcią - domyślacie się pewnie że Staszek jest chłopczykiem podczas gdy Sandra jest dziewczynką). Ponieważ najbliższe sesje wykazały, że jest to postać nader klimatyczna (zwłaszcza z doklejoną historią postaci) postanowiliśmy podzielić się nią z Wami. Oto ona:

Informacje o Sandrze Morten

Rasa: człowiek
Płeć: kobieta
Klasa zawodowa: ranger
Charakter: neutralny
Wiek: 19lat
Wzrost: 175 cm
Waga: 55 kg
Włosy: bardzo długie / faliste / blond
Oczy: szare

Opis szczególny: bardzo długie włosy (patrz wyżej)
Język: reikspiel
Poziom socjalny: 0
Wyznanie: Abakir
Profesja: Przepatrywacz
Charakterystyka (początkowa):
Sz WW US S Wt Żyw I A Zr CP Int Op SW Ogd
4 30 34 2 4 5 32 1 27 34 30 36 29 29

Umiejętności
z profesji:
  • Jeździectwo
  • Tropienie
  • Wyczucie kierunu
  • Cichy chód na wsi
  • Opieka nad zwierzętami
  • Broń specjalna: lasso
początkowe:
  • szczęście
  • widzenie w ciemności
nabyte w czasie gry:
  • gotowanie
  • błyskotliwość
  • uniki
Broń ręczna: miecz & nóż
Broń strzelecka: łuk
Zbroja: kurtka skórzana
Majątek i ekwipunek:
Koń wierzchowny o imieniu Lussi (klacz), plecak a w nim: trzy koce, kociołek, hubka & krzesiwo, 10 metrów liny, manierka z wodą, 17 ZK.


Sandra (wtedy jeszcze bez nazwiska) urodziła się we wsi Mortendorf na terenie Księstw Granicznych jako wieśniaczka, która w szczycie swej kariery co najwyżej mogła zaimponować jakiemuś dworzaninowi czy wojakowi - może nawet dziedzicowi dworu w pobliskim zameczku będącym stolicą wpływów możnowładcy. Jednakże życie skazało jej młodość na szarą cerowaną suknię, ciasny warkocz i kraciastą chustę na głowę. Jako jedynaczka swoich rodziców miała na głowie dom i pracę w polu i nie oszczędzała się pomagając swoim rodzicom w polu. Bywała świadkiem wyzysku na ubogich wieśniakach, choć w młodym wieku mogła nie zrozumieć jeszcze wszystkiego. Widziała też jak starsze przyjaciółki wychodziły za mąż "z rozsądku" lub też z przymusu. Koleje jej losu nie obfitowały w jakieś szczególne wydarzenia które sprawiły że zmieniła swój status. Czara beznadziejności i być może strachu przed więzieniem we wsi zwyciężyły w jej sercu. Dziewczyna nie bacząc na konsekwencje i cierpienie na jakie naraziła rodziców uciekła ze wsi.

Kolejne jej dzieje to dość powolny proces stawania się przepatrywaczką. Pewne predyspozycje już miała - przede wszystkim obycie z lasem i ogólnie okolicami. Jednakże musiała uchodzić w obawie przed poszukiwaniami. Spotykana przejazdem przez podróżnych wskazywała drogę i dostała się wraz z nimi do większego miasteczka. Nie umiejąc znaleźć sobie zajęcia wyżywienie znajdowała w okolicznych lasach. Taki tryb życia wyniszczył ją, choć przysługi jakie czasami oddawała przyjezdnym a i być może współczucie tych ostatnich pozwalały na miedziane zarobki. Nie czując się spokojna i postanawiając opuścić to miejsce udała się z jedną grupą podróżną, później drugą, kolejnymi dalej i... dała się poznać jako niezła znawczyni lasu i pozamiejskich ostępów. Kolejne zarobki ale tym razem już świadomie podejmowane w roli przewodniczka po okolicach oraz gesty dobrej woli ze strony mieszkańców pozwoliły po dłuższym czasie zamienić wieśniaczy łachman na solidniejszą odzież podróżną.

Z czasem nabierała doświadczenia, pieniędzy i ekwipunku. Po trzech latach zdobyła wystarczająco wiele rad, doświadczenia, pieniędzy i ekwipunku by móc o sobie powiedzieć jako o przepatrywaczu.
 
 

Jak oceniasz ten artykuł?
[5/5] - Doskonały!
[4/5] - Niezły
[3/5] - Taki sobie
[2/5] - Słaby
[1/5] - Beznadziejny!
Twój komentarz:
Imię/Nick:      Mail:      Strona:
Powiadamianie o odpowiedzi.    (zabezp. przeciw robotom)
  zobacz wyniki
Poleć artykuł znajomemu
Do:
Wiadomość i podpis:
 

(C) Sasha, Gliwice 2001-2009. Wszystkie dokumenty w Grocie Cienia objęte są prawem autorskim. Publikowanie ich na innych stronach netu tylko za wyraźną zgodą autorów.